czwartek, 27 września 2012

Usuwanie azbestu (eternitu) bez podatku dochodowego

Wymieniając dach warto nie tylko zbierać faktury w celu późniejszego odzyskania podatku VAT, ale także dowiedzieć się w swojej gminie czy dofinansuje nam pozbycie się szkodliwego dla życia i środowiska naturalnego azbestu potocznie zwanego eternitem. 

Pytanie tylko czy od takiego dofinansowania nie będziemy musieli zapłacić podatku dochodowego od osób fizycznych? Przecież w wielu przypadkach nie zobaczymy ani grosza z tej dotacji, gdyż gmina opłaca bezpośrednio firmę zajmująca się usuwaniem i utylizacją azbestu z posesji prywatnych. A zatem osoby fizyczne po prostu nie ponoszą tych opłat. 

Tym razem ustawodawca postanowił trochę ulżyć podatnikom i gminom, które w przypadku opodatkowania takiego dofinansowania obowiązane byłyby pobrać i wpłacić podatek do właściwego urzędu skarbowego jako płatnik. Otóż do ustawy o PIT wprowadzono zwolnienie z podatku tego typu inicjatywy gminy. Zwolnienie to jest obwarowane warunkiem, że środki pieniężne są rozdysponowywane na podstawie jakiegoś programu rządowego. Odnośnie do azbestu mamy rządowy „Program oczyszczania kraju z azbestu na lata 2009-2032”. Czyli jeszcze trochę czasu mamy na wymianę dachu z dotacją.

Szczęśliwie także organy podatkowe nie twierdzą, że jest inaczej, tzn, że taki przychód podlega opodatkowaniu. Przykładowo mogę wskazać interpretację indywidualną Dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy z dnia 25.07.2012 r. Nr ITPB1/415-515/12/IG lub interpretację indywidualną Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 13.12.2011 r. PPB2/415-893/11-2/MS1.

czwartek, 20 września 2012

Podatek od zagranicznych przedsiębiorców

Zapłacić podatek dwa razy czy zapłacić podatek u siebie (np. w Chinach), ale z kosztami dodatkowymi.

Z takim dylematem niekiedy zmagają się podatnicy i płatnicy. Zagraniczny przedsiębiorca uzyskujący na terytorium Polski dochody, np. z giełdy, pracy, wykonywania usług czasowych, itp. jest obowiązany odprowadzić podatek dochodowy w Polsce średnio 19%. Najczęściej to płatnik, czyli kontrahent przedsiębiorcy zagranicznego, musi pobrać ten podatek przy wypłacie należności.
Niekiedy można skorzystać ze zwolnienia z podatku u źródła (podatku w Polsce), ale trzeba spełnić szereg warunków, w tym przedstawienie tzw. certyfikatu rezydencji. Jest to taki dokument administracyjny (zaświadczenie), w którym zagraniczny organ podatkowy stwierdza, że jesteśmy tam podatnikiem. Bywa, że niektóre kraje nakładają wysokie opłaty za takie zaświadczenie.

Dobrze. Nasz kontrahent zagraniczny dał nam 8 lat temu taki certyfikat. Do dzisiaj nic się nie zmieniło, czy certyfikat ten dziś ma też ważność czy już nie? Przepisy milczą na ten temat. Organy podatkowe jak zwykle utrudniają podatnikom życie i twierdzą, że nie. A sądy, mhm. Mamy dwie linie orzecznicze, część sądów orzeka tak jak organy podatkowe, a druga część ma odmienne zdanie bardziej korzystne dla podatników. Interpretacja ogólna Ministra Finansów lub uchwała 7 sędziów NSA mogłyby trochę ujednolicić te stanowiska i tym samym zwiększyć pewność prawa podatkowego. Póki co, musimy się liczyć z niepewnością. 



poniedziałek, 17 września 2012

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Na szczęście nasza najwyższa izba odwoławcza broni podatników. Już tłumaczę dlaczego. Do tej pory organy podatkowe, które nie wyrobiły się przed sprawdzeniem nas przed upływem przedawnienia rozpoczynały procedurę postępowania karnego lub postępowania w sprawie o przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe, o którym to postępowaniu podatnik nie był w ogóle informowany bynajmniej nie wcześniej jak z upływem terminu wskazanego w art. 70 § 1 Ordynacji podatkowej,czyli przed upływem przedawnienia. 

Taka procedura prowadzi do tego, że nasze zobowiązania podatkowe mogą trwać wiecznie, znaczy nawet za 25 lat fiskus może zapukać do naszych drzwi, bo prowadzi śledztwo vs "przestępstwa skarbowego", bo 25 lat temu źle obliczyłeś składkę ZUS i zawyżyłeś koszty podatkowe. Paranoja prawda? Niestety częsty proceder.

Szczęśliwie Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niekonstytucyjny. Co to oznacza dla nas, podatników. Ano, że jeżeli taka sytuacja miała u nas miejsce lub dopiero zaistnieje możemy spać spokojnie, gdyż już nie można wymierzyć dla nas kary.

czwartek, 13 września 2012

Ulga meldunkowa a termin złożenia oświadczenia

Wyobraźmy sobie, że kupiliśmy willę lub inną nieruchomość jak Kasia Cichopek w celu zaspokojenia naszych potrzeb mieszkaniowych. Niestety zlecenia i nasza popularność w branży trochę spadła, więc jesteśmy zmuszeni sprzedać tę nieruchomość. 

Jak po 5 - ciu latach od dnia zakupu (podpisania aktu notarialnego) nam się taka sytuacja zdarzyła to pół biedy. Nie zapłacimy podatku dochodowego. A co jeśli sprzedajemy ją wcześniej?

W takim przypadku fiskus upomni się o podatek od przychodu. Zbywając nieruchomość wszak się bogacimy. Takie samo wytłumaczenie jest gdy tę nieruchomość kupujemy. Musimy wtedy zapłacić podatek od wzbogacenia tzw. podatek od czynności cywilnoprawnych, no chyba że kupujemy od dewelopera, który naliczył nam już VAT. Zabawne prawda?

Nie chcę się tu jednak zajmować podatkami pobieranymi przez urząd skarbowy za zakup nieruchomości. Zaniepokoił mnie fakt, iż zarówno prasa, w tym specjalistyczne ogólnopolskie gazety, jak i biura rachunkowe wprowadzają zwykłych obywateli w błąd, który może mieć kolosalne skutki finansowe dla osób fizycznych sprzedających swoje nieruchomości.

Chodzi mi o tzw. ulgę meldunkową, stosowaną w przypadku, gdy sprzedawaną nieruchomość nabyliśmy w latach 2007 - 2008, a sprzedajemy ją przed upływem 5 lat od dnia nabycia (liczenie tych 5 lat to też odrębna kwestia). Ulga ta pozwala na niepłacenie podatku dochodowego z tytułu sprzedaży nieruchomości. Początkowo, żeby skorzystać z ulgi meldunkowej oprócz bycia zameldowanym w sprzedawanej nieruchomości przez okres 12 miesięcy trzeba było w ciągu 14 dni od dnia zbycia domu/mieszkania/willi złożyć oświadczenie o spełnieniu warunków do skorzystania z ulgi, czyli złożyć oświadczenie, że ja oto sprzedawca nieruchomości byłem zameldowany w tej nieruchomości przez okres 12 miesięcy.

Takie twierdzenie o 14-dniowym okresie od dnia zbycia (podpisania aktu notarialnego) na złożenie przedmiotowego oświadczenia jest błędne. Autorzy tych wypowiedzi zapominają (lub nie znają) o  przepisach przejściowych wprowadzających obecnie obowiązującą ulgę mieszkaniową. Zgodnie z tymi normami na złożenie takiego oświadczenia mamy czas do 30 kwietnia roku następującego po roku, w którym sprzedaliśmy nieruchomość.

Przykładowo, gdy kupiliśmy nieruchomość w czerwcu 2007 r. i sprzedaliśmy ją w 12 stycznia 2010 r. to na złożenie oświadczenia o zameldowaniu w tej nieruchomości na pobyt stały mamy czas do 30 kwietnia 2011 r., a nie jak wynika z ogólnie udzielanych informacji do 26 stycznia 2010 r.

Otrzymanie informacji, że upłynął nam 14-dniowy termin na złożenie oświadczenia do urzędu skarbowego warunkującego skorzystanie z ulgi mieszkaniowej, może spowodować, że w konsekwencji nie złożymy danego oświadczenia w prawidłowym terminie i w przyszłości będziemy musieli zapłacić podatek dochodowy od zbycia nieruchomości w wysokości 19% wartości rynkowej zbywanej willi.

czwartek, 6 września 2012

Pozytywne stanowisko tylko dla bogatych

Ministerstwo Sprawiedliwości (MS) chce podwyższyć opłaty sądowe za zaskarżanie interpretacji indywidualnych. Pewnie jesteście ciekawi o ile? Nie o 10% nie 20% nawet nie o 100%. Mniej, więcej? Aż o 350 %. Teraz za skargę do sądu administracyjnego za nieprawidłową naszym zdaniem interpretację  organu podatkowego zapłacimy 200 zł. Po wejściu w życie nowych przepisów ......... 750 zł. 

Powód???

Podobno zbytnie obłożenie pracy sądów skargami na interpretacje indywidualne. Wiadomo też, że w budżecie mamy dziuuuurę, a jakoś trzeba ją załatać. No to należy podnieść opłaty za konstytucyjne prawo obywateli do obrony własnego stanowiska w sądzie.  Poza tym długi okres oczekiwania na rozprawę i wyrok we własnej sprawie nie jest wynikiem wzrostu liczby skarg do sadu lecz całego systemu sądownictwa. Czyż przed powstaniem prawa do zaskarżenia interpretacji indywidualnej sądy nie miały dużo pracy? Myślę, że nie. Narzekanie na robotę nie jest chyba profesjonalnym podejściem do problemy sądownictwa polskiego. Podnieśmy opłaty do dziesiątków tysięcy zł za wpis a sądy w końcu może zaczną sobie radzić.

Jeszcze jedno mnie zastanawia. Czy zwiększenie opłat sądowych rzeczywiście spowoduje zmniejszenie wpływu skarg na interpretacje? Moim zdaniem jeżeli już to niewiele, bo w kto w głównej mierze walczy o swoje prawa? Średnie, duże i wielkie firmy, które stać na usługi doradcy podatkowego i sztab prawników. Drobny przedsiębiorca nawet nie wie że może o taką interpretację wystąpić i jakie korzyści z tego może uzyskać.

Co więcej cały mechanizm może spowodować nierówność podmiotów wobec prawa. Bogaty w takim samym stanie faktycznym, np. przy eksporcie towarów będzie żądał zastosowania stawki 0% VAT dokonując rozpoczęcia procedury celnej w innym państwie członkowskim, organ odmówi, on zaskarży i w sądzie wygra. Organ będzie zmuszony zmienić interpretację. Mniejszy przedsiębiorca tego nie zrobi, bo łącznie koszty zaskarżenia po zmianach MS mogą wynieść ok 3-4 tys. zł, a wyniku nigdy nie można zagwarantować.

Oczywiście organy podatkowe mogłyby uwzględniać orzeczenia sądów, jednak jak pokazuje praktyka tak się staje dopiero, gdy NSA podejmie uchwałę w danej sprawie a i to czasami nie wystarcza.

I znów budżet się bogaci kosztem konstytucyjnych zasad prawa do sądu. Podobno podwyższone opłaty mają nie dotyczyć niektórych ulg? Jakich, kto je wyznacza i o których ulgach resort zapomni? Okaże się wkrótce.