Święto zmarłych za nami a w mojej
praktyce pojawiła się kwestia związana ze śmiercią i bardzo niekorzystną
interpretacją przepisów podatkowych przez fiskusa.
Wszyscy
znamy zasadę, że jak kupiliśmy lub w inny sposób (darowizna,
dziedziczenie, zasiedzenie, itp.) staliśmy się właścicielami
nieruchomości (ziemi, mieszkania, domu) nie możemy jej sprzedać przez 5
lat, bo zapłacimy podatek dochodowy. 19% dochodu, czyli 19% od ceny po
odjęciu kosztów związanych bezpośrednio ze sprzedażą.
Czasem
jednak musimy sprzedać np. mieszkanie, bo np. budujemy dom, zmieniamy
miasto lub państwo zamieszkania. Co wtedy? No mamy ulgę. Obecnie jest to
ulga mieszkaniowa, co oznacza, że żeby nie płacić podatku musimy całość
kwoty uzyskanej ze sprzedaży wydać na nasze osobiste cele mieszkaniowe w ciągu 2-ch lat od końca roku, w którym sprzedaliśmy nieruchomość. Warunki ulgi nie będą tutaj omawiane, bo nie na to chcę zwrócić waszą uwagę.
Wyobraźmy
sobie, że po 3-ch latach od dnia zakupu sprzedajemy nieruchomość, bo
chcemy kupić większe mieszkanie. Wszystko ok, podatku nie płacimy.
Niestety los nie jest dla nas łaskawy i giniemy po roku od dnia
sprzedaży. Oczywiście jeszcze nie kupiliśmy nowego mieszkania.
Pytanie
co z ulgą? Czy warunek przeznaczenia środków ze sprzedaży na własne
cele mieszkaniowe w ciągu 2-ch lat został spełniony?
Otóż zdaniem organów podatkowych NIE.
Poniekąd słusznie, no bo przecież nieboszczyk nie ma już własnych
potrzeb mieszkaniowych i osobiście już nie rozdysponuje pieniędzy na
zakup innego mieszkania. Zatem zdaniem Ministra Finansów trzeba tą
sprzedaż opodatkować 19% podatkiem. Kto go ma zapłacić? Oczywiście
spadkobiercy, czyli najprawdopodobniej nasz małżonek i dzieci. Nawet gdy
pieniądze te i tak zostaną wydatkowane na cele mieszkaniowe tylko, że
już spadkobierców, organy podatkowe każą płacić podatek.
Zdaniem
fiskusa, ulga mieszkaniowa jest prawem osobistym podatnika i w związku z
tym na podstawie kodeksu cywilnego nie podlega dziedziczeniu. Czyli
fiskus korzysta na naszej śmierci. Jak dotąd wydane interpretacje
indywidualne (ILPB2/415-179/08-2/MK, IBPBII/2/415-638/10/AK,
ITPB2/415-435/09/IB, IPPB4/415-226/08-4/JS, IPTPB2/415-725/11-2/DS)
dotyczą przepisów obowiązujących do dnia 31.12.2006, ale nowa ulga
również nie przewiduje sytuacji takiej jak opisałam w tym poście (no bo i
po co, skoro budżet na tym korzysta). Możemy zatem być pewni, że
stanowisko organów podatkowych do obecnie obowiązującej ulgi będzie
identyczne, wszak warunek wydatkowania pieniędzy ze sprzedaży w ciągu
2-ch lat się nie zmienił.
Ja
się z takim stanowiskiem nie do końca zgadzam,odwoływanie się przez
organy do kodeksu cywilnego jest dla mnie wątpliwą podstawą do
obciążania osób trzecich tak wysokim podatkiem i to z odsetkami.
Trudno jest mi jednak przewidzieć powodzenie mojego stanowiska w sądach
administracyjnych, gdyż nie znalazłam jeszcze żadnego wyroku w podobnej
sprawie, choć nie jest to powód, dla którego odradzałabym walkę o własny
majątek. Może przyczyną braku zaskarżania takich decyzji jest niewielka
liczba podobnych przypadków, albo i tak pogrążeni w żałobie
spadkobiercy nie mają już siły na walkę z fiskusem i zatrudnianie
prawników lub doradców podatkowych.
Faktem jest jednak, że fiskus znowu interpretuje luki w prawie na niekorzyść........, no właśnie! kogo?
Nie podatnika! Nie, bo spadkobiercy nie sprzedali mieszkania. Osoby
trzeciej zobowiązanej do zapłaty podatku innej osoby na podstawie
przepisów Ordynacji podatkowej? Nikt tu nie zawinił, ani podatnik nie
uchylał się od zapłaty podatku ani jego spadkobiercy. Pamiętajmy, że
zaległości nie było, podatek był zawieszony na dwa lata. Po prostu
polskie przepisy podatkowe są aż tak skomplikowane, że ustawodawca sam
już nie umie się w nich odnaleźć i nie potrafi choć jednej kwestii
uregulować do końca. Tracą na tym tylko obywatele i przedsiębiorcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz