Tyle jest prawd ile ludzi na
świecie. Jak pokazuje doświadczenie nawet z pozoru podobna do innych
sytuacja po zebraniu wszystkich informacji o planowanym działaniu oraz o
najnowszych interpretacjach organów i sadów okazuje się zupełnie inna.
Jak ten wodospad na zdjęciu, każda kropla zmierza w tym samym kierunku i
z pozoru ma tą sama drogę do pokonania, a jednak drogi te nie są
identyczne.
Znów
chciałam napisać o uldze mieszkaniowej czy meldunkowej. No niestety w
tym względzie przepisy są strasznie pobieżnie uregulowane i jak się
okazuje są bardzo krzywdzące. Tym razem rozpatrywałam zbycie
nieruchomości mieszkalnej za pomocą umowy dożywocia.
Dlaczego
właściciel mieszkania decyduje się na zawarcie takiej umowy? Ano po to
bo sam potrzebuje opieki i spokojnej zazwyczaj starości. Często nie stać
go na utrzymanie tej nieruchomości samemu. Czy chce zysku? No chyba
nie. Bo przekazanie nieruchomości w zamian za możliwość korzystania z
mieszkania/domu w ograniczonym zakresie raczej nie wskazuje na chęci
wzbogacenia się, zwłaszcza, że czasami same okoliczności finansowe lub
zdrowotne zmuszają nas do takich działań.
Innego
zdania jest oczywiście urząd skarbowy na czele z Ministrem Finansów, a
niestety popiera go Naczelny Sąd Administracyjny. Organy te uznają, że umowa dożywocia ma charakter odpłatny dla dożywotnika (os. rezygnującej ze swojej własności). I co w związku z tym? Podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych (PIT), oczywiście, jeżeli zbywca nieruchomości kupił (odziedziczył, dostał, itp.) ją niedawno czyli w ciągu ostatnich 5-ciu lat. Co jest podstawą opodatkowania PIT? Zdaniem NSA wartość rynkowa nieruchomości.
Pół
biedy, jak nieruchomość będącą przedmiotem dożywocia dożywotnik nabył
do dnia 31 grudnia 2008 r., bo wystarczy, że przez 12 miesięcy był w tym
mieszkaniu/domu zameldowany, żeby nie płacić PIT. Ale jak przeznaczyć
pieniądze ze zbycia na własne cele mieszkaniowe, jeżeli dożywotnik nie
otrzymał żadnych pieniędzy w związku z umową dożywocia? Jak widzicie nowa ulga mieszkaniowa "przewiduje" taki przypadek.... Tja, pozostawiam bez komentarza.
Martwi mnie jednak, że Naczelny Sąd Administracyjny (wyrok z dnia 10 lipca 2012 r., sygn. akt II FSK 2625/10)
w tym przypadku nie odwołał się do wykładni celowościowej przepisów a
zatrzymał się na interpretacji językowej. Przecież przepis art. 10 ust. 1
pkt 8 PIT został wprowadzony po to, by budżet korzystał na tym, że
osoby fizyczne kupują nieruchomości w celach dalszej odsprzedaży (czyta
fiskus ZYSKU). No właśnie.
Dodajmy,
że obecnie opodatkowujemy PIT dochód, a nie przychód, czyli mniejsze
zło jak dożywotnik wcześniej kupił mieszkanie/dom, a po np. 4-ch latach
oddaje w dożywocie (chyba, że znacznie wzrosła cena rynkowa), bo od
obecnej wartości rynkowej odejmiemy cenę zakupu plus inne związane z tym
koszty. Problem jest jednak rażący przy nieodpłatnym nabyciu np. w
drodze spadku czy darowizny. Wtedy kosztów nabycia mieszkania/domu
praktycznie nie ma żadnych. Co oznacza, że dożywotnikowi fiskus zajmie i
tak śmieszną emeryturę lub rentę w związku z koniecznością zapłaty PIT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz